|
Forum traktujące o grach RPG i fantastyce
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Losiek0
Mhroczna wiewióra
Dołączył: 24 Lip 2007
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biłgoraj
|
Wysłany: Pon 22:14, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
<b> NARI</b>
Nari wstał i bez zbytniego zainteresowania spojrzał na elfke. Skiną jej zdawkowanie głową i szybko wyszukał wzrokiem w tłumie marynarza.
-Ej, ty! Marynarzu! Idź szybko do kapitana i powiedz że widać przed nami wielki statek! Krzykną w jego stronę po czym, nieczekając na odpowiedź, odwrócił się w strone nadpływającego statku, wyciągając jeszcze jedną, czwartą strzałę, po czym szepną cicho.
-No, Chinch, szykuje się ładna walka. Wiewiórka, jak i elfka usłyszały te słowa. Zwierzak zadrżał delikatnie, sadowiąc się jak najstabilniej na karku elfa. Nari uśmiechną się do siebie i włozył do ust trzy strzały, czwartą zaś chwycił delikatnie za pierze trzema palcami. Szybkim skrętem nadgarstka poprawił uchwyt drugiej ręki na łuku i uśmiechną się jeszcze bardziej, patrząc z radością na elfke. *Mam nadzieje że ona się na coś przyda*. Zadrżał, a jego uśmiech się pogłębił jeszcze bardziej. *Szykuje się ladna walka, och, szykuje*.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mamra22
Jeszcze większy szczur błotny
Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:26, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Wydawało się że „morska wydra” jest przygotowana na przyjęcie wroga. Wszyscy którzy mogli nosić broń przygotowywali się na pokładzie. Kapitan wierzył że są w stanie odeprzeć bezpośredni atak. Niepokoiła go tylko jedna rzecz, czarodzieje. Kula ognia na niebie świadczyła że przynajmniej jeden znajduje się wśród wrogów. On sam zebrał wokół siebie jedynie dwóch magów, w dodatku nie wyglądających na zbyt potężnych. Nagle przybiegł do nich marynarz.
Elf melduje że zbliża się do nas statek
Kapitan przyjął tą wiadomość skinieniem głowy. To nie był czas na okazywanie strachu. Z niecierpliwością oczekiwał wieści z bocianiego gniazda. Wreszcie doleciał go krzyk z góry.
Statek z prawej i dwa z lewej.
Kapitan momentalnie zbladł.
Cała naprzód, chcą nas wziąć w kleszcze
Wydawało się to jedynym wyjściem do czasu kiedy z gniazda doleciał okrzyk o statku blokującym drogę. Teraz już nie było wyjścia, trzeba było walczyć. Statki zbliżyły się do siebie, tak że każdy mógł dojrzeć w jak niekorzystnej sytuacji się znaleźli. W kapitanie nadzieje rozbudziły rozmiary wrogich jednostek. Wszystkie za wyjątkiem tego z prawej były mniejsze od „Morskiej Wydry”. Wtedy nad morzem poniósł się złowieszczy głos.
W imieniu Xerxesa, pana wysp Nelanther, zdobywcy wysp Moonshae, mistrza magii z Thay, ja Arangh głównodowodzący siłami Wielkiego Xerxesa skazuje was na śmierć.
Po ostatnim słowie zafurkotały strzały a w niebo wzbiły się kule ognia.
Asis
Twoja odpowiedź usatysfakcjonowała chłopca, jednak to nie wystarczało kobietą zgromadzonym wokół ciebie. Wolałby by usłyszeć że nic im się nie stanie. Mimo to co odważniejsze chwyciły co miłay pod ręką: noże, sztylety, patelnie, wszystko co nadawało się do obrony. Kiedy skończyłaś przygotowania doleciał do was głos wroga. Lament jaki po nim wybuchnął przyćmił wszystko co słyszałaś do tej pory. Chwilę potem niebo rozświetliły kule ognia. Zdążyłaś naliczyć osiem, i sądząc z toru lotu, tym razem nie ominą statku. Na tym nie skończyły się kłopoty, wprawdzie strzały z wrogich statków nie mogły was dosięgnąć ale wróg dysponował innymi sposobami walki. Niedaleko was otworzył się portal z którego zaczęli wysypywać się wrogowie. Na początku byli to orkowie, którzy nie zaprzątali sobie głowy kobietami, ale ruszyli wprost na stanowisko kapitana, jednak następnie wyłonili się piraci, którzy nie przepuszczali takich okazji. Zaraz skierowali się w stronę ogniska.
Sacrus
Mężczyźni byli zdyscyplinowani i niecierpliwi walki. Szybko rozstawili się według twoich rozkazów. Jednak nawet oni wpatrywali się ze strachem w statki które ich otoczyły. Twoja grupa mogła z łatwością rozpoznać potężnego orka krzyczącego z pokładu wrogiego statku. Chwilę po skończeniu swojego przemówienia w waszą stronę pomknęło mrowie strzał. Większość nieszkodliwie wbiła się w burtę. Mężczyźni słusznie nie wystawiali się na ostrzał do momentu kiedy za ich plecami pojawił się portal. Jak na komendę obrócili się aby spojrzeć wprost na potężne sylwetki dwóch Minotaurów dzierżących olbrzymie topory. Wyłaniających się z za nich orków i goblinów można było nawet nie zauważyć. Jeden z potworów pochylił swój zaopatrzony w rogi łeb i ruszył wprost na ciebie, tratując po drodze jednego z wojowników. Reszta twoich ludzi zajęta była nierówną walką z zielonoskórymi, natomiast drugim Minotaurem zajął się barbarzyńca z toporem. W zamęcie walki mało kto zwrócił uwagę na ognistą kule zmierzającą wprost w dziob statku.
Nari
Elfa wpatrywała się w nadpływający statek, trzymając strzałę na cięciwie. Skupiła się na nim w takim stopniu że, w przeciwieństwie do ciebie, nie zwróciła uwagi na resztę okrętów. Jeszcze zanim doleciał do was głos orka, próbowała strzelić, jednak strzała utonęła w morzu. Chwilę potem rozgorzała walka. Ze swojego punktu dokładnie dostrzegałeś wszystko co działo się na statku i wokół niego. Ze wszystkich wrogich okrętów ostrzeliwano was, natomiast „Morska wydra” odpowiadała nielicznymi strzałami, wśród których największy postrach siał łuk elfki, choć on też nie był w 100% skuteczny. Gorsze niebezpieczeństwo stanowiły portale które pojawiły się na pokładzie. Dostrzegłeś cztery. Na dziobie, koło skrzyń na których się znajdowaliście, w pobliżu kapitana i na tyle statku. Z każdego wychodzili wrogowie, rzucający się w wir walki z obrońcami na pokładzie. Póki co obrońcy radzili sobie dobrze, ale wrogów wciąż przybywało. Szybko oceniłeś że nie długo stosunek będzie bardzo niekorzystny. Dodatkowo z nieba leciała ognista kila wprost na wasze stanowisko.
MazFaz
Sam nie wiesz co przywiodło cię akurat na te wody. Może to był zwykły przypadek, zrządzenie losu lub twój instynkt. Cokolwiek by to nie było nagle wokół ciebie rozpętało się piekło. Wszędzie wokół pojawiło się pełno szczątków drewna i zwłok. Zaciekawiony wynurzyłeś się na powierzchnie wprost w odbywającą się na morzu rzeź. Nie zauważony mogłeś spokojnie przyglądnąć się całej sytuacji. Szybko stało się dla ciebie jasne że nierówna walka zaraz się skończy.
Oficjalnie witamy nowego gracza na sesji
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mamra22 dnia Pon 21:02, 11 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
PrQ
Ostatni Siewca Pokoju
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z miasta w którym "Gotyk (jest) na dotyk"
|
Wysłany: Wto 20:30, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Sacrus
Bitwa rozgorzała. Wojownik nawet nie spodziewał się, że będzie na taką skalę. Widać było, że dużo nie mogą zrobić. Statek upadnie tak czy siak. Spojrzął na swoich dwóch podkomendnych skinął na nich głową po czym łapiąc broń w jedną rękę zeskoczył ze schodków na pokład zatapiając ostrze w jednym z orków. Mężczyzna, z którym orka walczył nawet nie zwrócił na Sacrusa uwagi zaraz odpierając atak kolejnej bestii. Chaos jaki panował na pokładzie był nie do opisania. Bohater szybko powstał i zaczął przebijać się ciągle robiąc uniki i wyrzucając przeciwników za burtę dostać do Minotaura. Potwór przeciskał się między walczącymi niemalże niszcząc na miejscu swoich wrogów. Potężne uderzenia toporem makabrycznie rozcinały wojowników i orki. Kaznodzieja robiąc kolejne ciecie mieczem, powalił nacierającego goblina, po czym wskoczył na plecy jednego z orków i w locie łapiąc miecz oburącz wyprowadził głębokie cięcie w dół. Bestia odwrócona plecami poczuła jak klinga zatapia się w jej plecach, to od razu zaowocowało szerokim wymachem za siebie. Wojownik już stojąc na ziemi odruchowo się pochylił a następnie ciął minotaura w udo. Stwór znów zawył i wyprowadził potężnego kopniaka w schylonego bohatera. Siła uderzenia odrzuciła go w tył, rozbijając walczącą parę. Sacrus wylądował na orku, który niezbyt zadowolony złapał go wpół wrzeszcząc ze wściekłości. Wojownik Długo nie myśląc uderzył potylicą w twarz orka, było słychać nieprzyjemne chrupnięcie i ryk. Uścisk się zwolnił, więc szybkim skokiem półelf był już na nogach i pobiegł w stronę Minotaura łapąc leżące ostrze i szykując się na szarżę. Przeciwnik pochylił głowę uzbrojoną w dwa potężne rogi i ruszył przed siebie chcąc staranować swojego oponenta. Sacrus zrobił szybki przewrót w bok, a następnie szybko uderzył w nogi, co przewróciło bestię, która wpadła na walczących. Następnie kaznodzieja szybko podbiegł do podnoszącego się stwora i zatopił ostrze miecza głęboko w czaszce. Nei mógł się niestety delektować swoim triumfem, gdyż z za pleców usłyszał ryk orka, który nacierał uzbrojony w olbrzymi miecz dwuręczny. Sacrus dobył miecza i zablokował cias, który niestety powalił go na ziemię. Wtedy oparł nogi na brzuchu i z całej siły odepchnął oponenta w tył, jednocześnie wskakując na równe nogi. Zielonoskóry nie próżnował i od razu wymiarkował dwa cięcia po bokach. Ciosy nie dosięgły Sacrusa, gdyż ten uskoczył. Następny cios został wymierzony z góry, uskok w bok uratował Półelfa przed rozpłataniem i dało mu to niepowtarzalną szansę od ataku. Szybki sztych wprost w gardło Orka szybko zakończyło walkę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Losiek0
Mhroczna wiewióra
Dołączył: 24 Lip 2007
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biłgoraj
|
Wysłany: Śro 18:54, 23 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
<b>NARI</b>
Nari szybko wystrzelił cztery wyciągnięte strzały, każdą powalając orka, których mrowie wychodziło z portalu. Nagle usłyszał ostrzegawczy pisk Chincha. Spojrzał w niebo, i widząc lecącą wprost w niego kule ognie, szybkim skokiem zeskoczył ze skrzyń, łapiąc przy okazji elfke w pasie i pociągając za sobą.
-KULA! KULA OGNIA LECI W TO MIEJSCE! UCIEKAJ ALBO ZGINIESZ! Krzykną i szybko rzucił się miedzy skrzynie oddalone blisko 30 metrow od tych na których przed chwilą stał. Szybko rozejrzał się i, poruszając szybko rękami, wyprowadził śpiewną prośbe do Melice. Uśmiechną się gdy poczuł że jego skóra twardnieje. Jego bogini obdarzyłą go zaklęciem Kamiennej Skóry. Elf szybko przełożył łuk przez ramie, dobywając długiego miecza i sztyletu. Szybko wyskoczył zza skrzyń i znalazł się tuż za wielkim orkiem biorącym dwuręczny zamach ogromnym na jednego z leżących na ziemi marynarzy. Nari szybko wyskoczył, w locie wbijając sztylet w kark potwora, mieczem zaś trafiając jedno z jego ramion. Potwór dalej stał na nogach, i własnie próbował uchwycić zdrową ręką przeciwnika, siedzącego mu na plecach. Widząc to elf mocno popchną sztylet, który przeszywając kręgosłup sparaliżował orka, który mometalnie runą do przodu. Zwinny elf mocniej chwycił sztylet i wybił sie nogami od pleców upadającego przeciwnika. Wysokim skokiem znalazł się na szczycie niewielkiej skrzyni, lądując niepewnie na jej krawędzi. Elf szybko odzyskał równowage i wdrapał się wyżej, na kolejną skrzynie. Gdy się tam dostał szybko schował mokrą od orczej krwi broń i wyciągną łuk i sześć strzał, pięć umieszczając sobie w wyciągnietych w uśmiechu ustach. Dokładnie wymierzył, napią łuk do skraju jego możliwości i wypuścił strzałę która przeszyła gardła dwóch wychodzących właśnie z portalu orków, zatrzymując się na czaszce trzeciego. Łucznik z uśmiechem sięgną po kolejną strzałe do kołczanu i, tym razem mierząc dokładnie, wystrzelił w orka zbliżającego się do skrzyń na których stał. Zobaczył że ork pada ze strzałą wbitą w oko, ale inni jego towarzysze wreszcie umiejscowili łucznika, szybko kierując się w jego stronę. Nari szybko wystrzelił blisko dwadzieścia strzał jedna za drugą, powalając grupe blisko tuzina orków idących w jego stronę, gdy nagle poczuł że skrzynia na której stoi się zaczyna mocno chwiąc. Szybko wybił się lądując na kolejnej, i powtarzał tą czynnośc aż znalazł się tuż przy głównym maszcie. Stos walących skrzyń szybko się zbliżał więc Nari, niewiele myśląc, wybił się z całej siły skacząc na żagiel. Mocno uderzył w gruby materiał plecami ale szybko zaczą strzelać, zjezdzając po żaglu. W chwili gdy wypuścił ostatnią strzałe, mocno zwalił się na ziemie. Uderzenie mocno go poturbowało, a życie uratował mu chyba jedynie stojący pod żaglem niefortunny ork, na którego ten spadł, łamiąc mu kark. Zaskoczony Nari szybko skoczył na nogi, wieszając łuk na ramieniu i szybko dobywając broni do walki w zwarciu. Grupa blisko 20 goblinów szybko go otoczała...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
brak
Szynszyl Zła
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:22, 23 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Asis
Zręcznie chwyciła za łuk, widząc że piraci się tutaj zbliżają. Było ich około 30, więc postanowiła strzelać zatrutymi strzałami. Najpierw krzyknęła do kobiet -Odgrodzę was, ognistym murem, jeśli zniknie to będzie znaczyć że albo jest już dobrze, albo ja zawiodłam. Po tych słowach namalowała na ziemi kredą dziwne symbole i wokoło kobiet pojawiła się ognista bariera. -Najpierw muszę zająć się piratami, a dopiero potem tym ogniem...-wyszeptała i już naciągnęła dwie strzały na łuk. Strzały trafiły w cel, jakim byli dwaj piraci, jeden oberwał w ramię drugi w nogę. Ponieważ chwilowo stali, inni ich towarzysze wybuchli śmiechem, lecz kiedy po chili padli martwi wszyscy inni rzucili się na nią. Złapała na oślep pięć strzał, znów wystrzeliła ale dwa strzały były mało celne i tylko drasnęły przeciwników, na szczęście były to strzały zatrute. Pozostałe trzy trafił w srece, płuca lub głowę piratów.-Jeszcze 23...będzie ciężko...-dziewczyna nawet nie zauważyła że paru z nich znajduje się za jej plecami. Od jednego oberwała sztyletem w ramię, czego skutkiem było upuszczenie łuku. Złapała swój lekki miecz i natychmiast przystąpiła do ataku. Zrobiła szybki zwrot kucając i jednym sprawnym ruchem swej nowej broni, pozbawiając przeciwników nóg.-No to jeszcze 20...-wymamrotała, zawsze lubiła liczyć czy jakiś jej nie uciekł. Uniosła miecz nad głowę jak żądło skorpiona. Chwilowe osłupienie reszty kompanów, wykrwawiających się majtków pozwolił na kolejny atak dziewczyny. Rozbiegła się, wyskoczyła i wbiła swój miecz prosto w klatkę piersiową pirata, wyciągając swoja broń zeskoczyła na ziemie. Grupka mężczyzn otoczyła ją, a jeden z nich zranił ją w bok. Asis zachwiała się lekko, ale była bardzo zła. Ogarnęła ją taka furia że zaczęła ciąć mieczem ma prawo i lewo. Dwóch z piratów padło na ziemię z rozpłatanymi brzuchami, dwóch upadło bez rąk, kolejni trzej mieli przecięty tors lub bark.-Tylko 12...pójdzie już teraz łatwo-powiedziała do siebie pod nosem. Niestety grupka piratów uzbroiła się w szable, dwóch ruszyło do ataku jednak dziewczyna wyskoczyła z kółka chwyciła łuk i strzały. Wspięła się na skrzynie jakie otaczały kobiety prócz jej bariery i mimo trudności z ręką wystrzeliła dwie zwykłe strzały. Obie trafiły w nogi dwóch przeciwników, co spowodowało że wypadli za burtę. Asis była już zmęczona. Sięgnęła po trzy strzały które zapalały się w locie i wystrzeliła. Jedna strzała wyleciała za burtę, dwie przy dotyku z ciałem natychmiast rozjarzyły się ogniem tak że piraci bliżej stojący też zaczeli się palić. Desperacko sami rzucali się za burtę by ugasić płomienie na ich ciałach. Dzięki temu zostało 4 piratów, którzy wahali się czy zaatakować czy uciec...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez brak dnia Śro 10:38, 13 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MazFaz
Giermek
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:47, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
*Wyłoniłem się z wody. Rozejrzałem wokoło by rozpoznać sytuację. Nie wykonywałem gwałtownych ruchów, by nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Utrzymując się na wodzie delikatnie odepchnąłem połamane deski by mieć więcej miejsca. Wzrokiem zarejestrowałem lecącą kulę ognia, która trafiła obok statku. Nie miałem pojęcia co się dzieje jednak kiedy dwóch mężczyzn ze strzałami w nogach wypadło za burtę ruszyłem im na ratunek. Kiedy dopłynąłem nagle skoczyło jeszcze dwóch, jednak ci sami mieli siłę dopłynąć do brzegu. Złapałem jednego z mężczyzn i popłynąłem do brzegu tak szybko jak tylko umiałem. W połowie drogi z powrotem zauważyłem nie mały harmider na statku.*
-Portale, minotaury?
*Wymamrotałem do siebie, z ledwością unikając zbłąkanej strzały znikającej już teraz w morskiej toni. Rozejrzałem się upewniając, że nie ma tu żadnych morskich drapieżników i popłynąłem do statku. Wskoczyłem na burtę. Ponownie się rozejrzałem. Widząc mocno spanikowanych ludzi starałem się dojrzeć jakiegoś ładu.*
Eh... nie mogę się skupić!
*Krzyknąłem i wtem 4 mężczyzn z szablami rzuciło się na mnie. Pierwszy z napastników wziął zamach jednak wykorzystując swoją budowę jako bardziej jaszczur niż człowiek złapałem go za rękę, udaremniając tym samym atak z jego strony. Wymierzyłem mu cios łokciem w żołądek i wyrzuciłem go za burtę.
Wychodząc z wody jestem szybszy, bo nie ma oporu pomyślałem.
Poza tym nie miałem na sobie nic prócz krótkich spodni i złotych pierścieni we włosach, więc nic nie krępowało moich ruchów. Nadbiegło kolejnych dwóch. Podłoga statku jest śliska od wody i krwi. Stanąłem mocniej wbijając pazury w drewno i ogonem przewróciłem obu napastników, jednemu zabierając miecz. Czwarty z napastników wykonał cięcie, które zręcznie sparowałem, a obracając się pchnąłem go za burtę. Leżącego bliżej mężczyznę dobiłem. Ostatni zdołał wstać, jednak zobaczywszy z czym ma do czynienia sam skoczył, kiedy syknąłem wystawiając zębiska. W ferworze walki nie zauważyłem kobiety stojącej dość nie daleko. Odwróciłem się w stronę skupiska goblinów próbując coś dojrzeć.
Wielu z tych którzy mnie widzieli opisują mnie w różny sposób. Faktem jest, że jestem rosłej, atletycznej postury. Nie naturalnej, ponieważ posiadam więcej mięśni, oraz kości niż człowiek i zwierze zarazem. Prócz braku uszu kują kolorowe, długie, grube włosy rozmaitych kolorów, niemal jak tęcza.
Usłyszałem głosy kobiet i dzieci dobiegające z kabiny.*
-Będzie niedobrze. Oby mieli dobry plan ewakuacji.
*Szepnąłem do siebie. Nie jestem zbyt rozmowny, za to potrafię przywalić, co nie znaczy że można mnie nazywać zwierzęciem.*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MazFaz dnia Wto 3:17, 12 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mamra22
Jeszcze większy szczur błotny
Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:15, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Sacrus
Przez chwilę wokół ciebie się uspokoiło. Miałeś czas żeby złapać oddech i ogarnąć sytuacje. Wyglądało na to że kopnięcie Minotaura wyrządziło więcej szkód, niż początkowo ci się wydawało. Przy oddychaniu czułeś ostry ból w boku, co świadczyło że co najmniej jedno żebro jest złamane. Sytuacja na statku także nie wyglądała różowo. Pomimo zwałów trupów piętrzących się na pokładzie, wrogów nie ubywało. Czarodzieje także nie próżnowali, cały masz stał już w płomieniach, podobnie jak cześć pokładu. Początkowo zdyscyplinowana obrona przerodziła się teraz w bezładna grupkę walczących ze sobą przeciwników. Pod twoje nogi potoczyła się głowa kapitana, a kiedy popatrzyłeś w tamtą stronę , zobaczyłeś wrzeszczącego dziko Minotaura, stojącego nad zwłokami kapitana. Jednak jego chwila tryumfu nie trwała długo. Nagle z jego piersi wyłoniło się ostrze bosaka i potwór runął martwy na pokład, a z za niego wyłoniła się potężna sylwetka bosmana. Zobaczył cię i krzyknął:
-Zabierz swoich ludzi i skaczcie z łodzi, zaraz zatoniemy
Po chwili cały pokład się zakołysał, a ty poczułeś jak „grunt” pod twoimi stopami zaczyna się gwałtownie pochylać.
Nari
Zorientowałeś się zostałeś sam, otoczony przez watahę goblinów. Nie miałeś złudzeń, raczej nie wyjdziesz cało z tej walki. Nagle usłyszałeś za sobą trzask, szybkie spojrzenie w tył i tylko niezwykły refleks spowodował że nie leżałeś przywalony przez potężny, palący się maszt. Gobliny nie miały tyle szczęścia, część z nich została przywalona, inne zapaliły się i rozbiegły jak szalone w stronę burty. To co początkowo mogło wydawało ci się szczęściem, szybko zmieniło się w śmiertelne niebezpieczeństwo. Drewno z którego wykonany był pokład, osłabione przez pożary, nie wytrzymało uderzenia masztu i pękło tworząc potężną szczelinę na środku pokładu, a sam statek przepołowił się na pół. Kwestią czasu było kiedy zatonie, tym bardziej że połówki statku szybko zaczęły nabierać wody i nachylać się do siebie. Marynarze których widziałeś, także doszli do takiego wniosku bo szukali ratunku w spienionych nurtach morza. Nawet co inteligentniejsi wrogowie wycofywali się powrotem do portali, uciekając przed katastrofą. Tylko twoja elfia zwinność pozwalała na poruszanie się po pokładzie w pionie.
Asis
Zmęczona walką ze zdziwieniem obserwowałaś jaszczuropodobne monstrum włączające się do walki na statku. Ciężko było określić zamiary przybysza. Mógł zarówno pomagać którejś ze stron jak również przybyć Chwila nieuwagi wystarczyła abyś spadła ze skrzyń i stoczyła się po przechylającym się pokładzie. Wyhamowałaś na jakiejś wystającej części pokładu, jednak chwilę trwało zanim doszłaś do siebie. Pierwszym co dotarło do twojego otumanionego umysłu były krzyki kobiet, teraz uwięzionych w ognistej pułapce. Co słabsze z nich już zsuwały się po przez ogień. Histeria jaka ogarniała je przy kontakcie z płomieniem uniemożliwiały im znalezienie jakiegokolwiek zaczepienia co kończyło się najczęściej głośnym pluskiem. Podobnie jak inni miałaś olbrzymie problemy z ustaniem na pokładzie, choć z drugiej strony dzięki temu walki ustały a większość wojowników myśli jak się uwolnić z tej pułapki, zamiast o dalszej walce.
MazFaz
Twoje pojawienie się na pokładzie wywołało spory popłoch. Początkowo nie było chętnych na spotkanie z ponad dwumetrowym jaszczurem. Spojrzałeś na gobliny akurat w chwili kiedy walił się na nie maszt. Chwilę potem pokład zaczął przechylać się. Dzięki pazurom i ogonowi udawało ci się utrzymać równowagę, choć nie miałeś złudzeń że za parę minut nawet one nie pomogą. Inni ludzie nie mieli tyle szczęścia i lądowali w spienionym nurcie lub sami wyskakiwali za burtę. Dostrzegłeś kilku orków próbujących dostać się do portalu, którzy stanowili łatwy cel. Bez problemu mógłbyś urządzić tam rzeź, choć nie wiadomo czy zdołał byś uciec z płonącego statku. Tym bardziej że niebo coraz bardziej czerniało co dla kogoś tak obeznanego z wodą, oznaczało potężną burze. Choć rozum podpowiadał aby ratować skórę, chęć dokonania rzezi była niezwykle kusząca. Nagle tuż koło ciebie przeleciała płonąca kula. Wyglądało że wrodzy magowi wzięli cię na cel i tylko niezwykłemu szczęściu, lub fatalnemu celowi czarodzieja, zawdzięczałeś że nie zmieniłeś się w płonącą pochodnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MazFaz
Giermek
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:46, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
*Puki miałem jeszcze grunt pod stopami za pomocą pazurów doskoczyłem do burty łapiąc się za nią. Upuściłem przy tym manewrze miecz, kiedy ognista kula świsnęła mi koło głowy.*
Hoooo! Szczęście wędrowca mnie nie opuszcza dzisiaj. *Krzyknąłem bynajmniej nie głośno, do siebie.*
*Wykorzystując swoje akrobatyczne zdolności i siłę wywinąłem się przykucając na burcie trzymając się mocno, by zachować równowagę. Spojrzałem na wycofujące się do portalu monstra. Spojrzałem w stronę kabin. "Wyjść" było kilka, było także jedno wejście, te przez portal. Kiedy tylko statek bliski był zatonięcia, a ja miałem czystą drogę "w dół" podjąłem próbę przedostania się do portalu. Odbiłem się tak mocno jak tylko potrafiłem lecąc w stronę portalu.*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Losiek0
Mhroczna wiewióra
Dołączył: 24 Lip 2007
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biłgoraj
|
Wysłany: Śro 2:39, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Nari
Gdy statek zaczą się pochylać elf szybko przetoczył wzrokiem po pokładzie. Gdy jego wzrok trafił na dość sporą skrzynie uśmiechną się. Nałozył kaptur i powiedział.
-Trzymaj się, Chinch, płyniemy w morze. Po czym rozpedził się i wyskoczył wskakując na skrzynke, i impetem uderzenia, wspomaganego dwoma ostrzami rozbił wieko skrzyni. Uśmiechną się. W środku byłą wyłożona słomą. Gdy tylko znalazł się w środku, skrzynia zaczeła zsuwać się z pokładu do wody, do której wpadła z głośnym pluskiem. Lekko zamroczony elf wystawił głowę zza krawędzi skrzynki, rozejrzał się szybko. W okół niego pływało mnóstwo kawałków drewna i inncyh na wpół rozbitych skrzynek. Elf naciągną kaptur głęboko na głowe, zagrzebał się w sianie, tak by niebyło go widać i zaczą modlić do Melice by wrogowie go nie odnaleźli. Nie był tchórzem, ale nie był też samobójcą. Pod głową poczuł jakiś twardy przedmiot. Sięgną po niego ręką, i starając się wykonywać jak najmniej ruchów zbliżył go do oczu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
brak
Szynszyl Zła
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:45, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Asis
Kiedy tylko doszła do siebie, spojrzała za całą sytuacją. Zauważyła że jaszczur teraz stał się celem ataku, jednak nie przykuwała do tego większej wagi. Teraz martwiła się o kobiety i dzieci, miała głęboką nadzieję iż część z nich przeżyje. Próbowała do nich dojść, lecz nie mogła. Była za bardzo wykończona walką z piratami. -Słuchajcie, weźcie się za ręce i skaczcie do wody, a tam chwytajcie się wszystkiego co pływa....- krzyknęła dość głośno w kierunku kobiet. Wewnętrznie rozdarta, spojrzała ostatni raz na nie. Przeklęła pod nosem, w tym samym czasie kombinując jak uratować siebie. Nie mogła jednak ich tak zostawić, pobiegła do swojej ognistej bariery. Zmazała jeden z dziwnych znaków, a bariera po chwili zniknęła. Wskazywała kobietą na burtę- Skaczcie to jedyna droga ratunku- odparła teraz już spokojniejsza. Jej ramie oraz bok dawały znak o swoim istnieniu. Narazie nie czuła bólu, dzięki adrenalinie, jednak traciła krew. Wyhaczyła zielonego jasczura, próbujące dostać się do portalu. "Skoro on chce zginąć"-pomyślała. Sama zarzuciła łuk przez ramię, a swój lekki miecz chwyciła pewniej i przecięła liny trzymające skrzynie. Te zsunęły się do wody, a sama Asis wyskoczyła przez burtę, z nikłą szansą na przeżycie, gdyż nie umiała pływać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
PrQ
Ostatni Siewca Pokoju
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z miasta w którym "Gotyk (jest) na dotyk"
|
Wysłany: Śro 17:35, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Sacrus
Nim do niego dotarło co się stało upadł już na ziemię, gdyż pokład zaczął się przechylać. Rozejrzał się po pokładzie widział uciekających wrogów, długo nie mógł podziwiać widoków, gdyż w pokład uderzyła kolejna ognista kula, której uderzenie odrzuciło go kawałek. W locie półelf złapał się liny i zawisnął na krawędzi tonącej łajby. Od razu zaczął rozglądać się za jakimś sposobem ratunku, gdy nagle z pokładu spadła beczka uderzając go prosto w głowę. Wojownik puścił linę, czuł jak spada, spada w ciemność i w tym momencie uderzył plecami w coś twardego, a zaraz po tym stracił przytomność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mamra22
Jeszcze większy szczur błotny
Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:49, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Nari
Wszystko przebiegało po twojej myśli. Leżałeś niezauważony w miękkiej słomie. Jedyną niedogodnością były drewniane szczątki ze statku i ciała, które ciągle uderzały w twoją prowizoryczną łódkę. Mimo to twoja sytuacja przedstawiała się dużo lepiej niż ludzi na statku. Niestety nie miałeś pojęcia dokąd zniesie cię prąd, ale była to mała cena za uratowanie życia. Obecnie cała twoja uwaga skierowana była na tajemniczy przedmiot, który znajdował się w twojej skrzyni. Było to metalowe, misternie wykonane pudełko. W środku zobaczyłeś pięknie wykonane kukri z błękitnym szmaragdem w rękojeści. Dobrze znana była ci legenda o mitycznej broni obdarzonej swoim rozumem, którą rzekomo przechowywali władcy Wysp Moonshae. Trudno było ci uwierzyć że tak cenny przedmiot mógł znajdować się na tej łajbie. Ciężko było ci orzec czy jest to rzeczywiście ta broń, czy też po prostu ozdobnie wykonany podarunek dla kogoś. Według legendy broń była kapryśna i często nie współdziałała z posiadaczem przywodząc go do zguby, lub też w innym przypadku pomagając w walce. Czasami także wpędzała posiadacza w szaleństwo. Oto stanąłeś przed trudną decyzją czy zaryzykować uchwycenie rękojeści.
Sacrus
Przytomność wróciła do ciebie chwilę po uderzeniu w taflę wody. Częściowo uderzyłeś w kawałek deski co zapobiegło natychmiastowemu pójściu na dno, jednak deska nie wytrzymała i poszła razem z tobą pod powierzchnie wody. Niemal panicznymi ruchami rąk zdołałeś wystawić głowę na powierzchnię aby zaczerpnąć tchu. Niestety ciężar zbroi pociągnął cię w głębinę. Musiałeś ciężko pracować aby z powrotem zaczerpnąć tchu, a każdy wymach rąk kosztował cię coraz więcej sił. Pomógł ci jeden z wojowników, którym niedawno dowodziłeś. Dryfował on trzymając się belki z rozbitego statku, która stała się obecnie także twoim „kołem ratunkowym”. Nie było to zbyt pewne rozwiązanie ponieważ pień nie mógł długo utrzymać waszego ciężaru i coraz głębiej pogrążał się w wodzie. Spanikowanym wojownikiem targały sprzeczne uczucia. Z jednej strony obawiał się zatonąć, z drugiej był dobrym człowiekiem i nie mógł pozwolić abyś utonął tuż pod jego nosem.
MazFaz
Siła skoku przeniosła cię przez portal, wprost na wrogi statek. W miejscu twojego pojawienia się momentalnie pojawiła się pusta przestrzeń. Większość pilnujących, zaskoczona twoim pojawieniem się, rozpierzchła się na wszystkie strony, jednak ten stan nie miał potrwać długo. Co poniektórzy otrząsnęli się już z szoku i zaczęli nieśmiało podnosić broń. Większy problem stanowił dowódca statku, potężnie zbudowany pirat, który nie stracił zimnej krwi. W harmiderze nie dosłyszałeś jego słów, ale szybko zorientowałeś się o co chodziło kiedy strzała przebiła ci ramię. Zaraz potem druga wbiła się w prawą tylną nogę. To ze nie zostałeś naszpikowany strzałami zawdzięczałeś tylko położeniu portalu który był po drugiej stronie burty zajętej przez łuczników, i tylko doje z nich zareagowało na pierwszą komendę. Jednak zaraz potem kapitan wykrzyknął rozkaz znowu, tym razem go usłyszałeś
Zastrzelić to coś
Ponad połowa łuczników zwróciła się do ciebie z naciągniętymi strzałami.
Asis
Kobiety nie więzione już w ognistej pułapce jedna po drugiej przeskakiwały przez burtę ku spotkaniu ze spienionym nurtem. Chwilę potem ty także do nich dołączyłaś. Uderzenie w lodowatą wodę całkowicie zabrało ci oddech. Wypuściłaś z ręki miecz i zaczęłaś nieporadnie młócić wodę ramionami. Nie dawało to większego rezultatu i nieubłaganie opadałaś na dno kiedy poczułaś na ramieniu silny chwyt czyjejś ręki. Wyciągnęła cię ona i posadziła okrakiem na jakiejś potężnej belce. Odwróciłaś się aby spojrzeć na swego wybawcę, a w twoje oczy rzuciła się zaraz potwornie zakrwawiona twarz olbrzymiego mężczyzny którego miałaś już okazje spotkać na pokładzie. Wiosłował on teraz swoim potężnym toporem i wyszczerzył się do ciebie swoim uśmiechem w którym dawało się zauważyć brak kilku zębów.
No proszę kogo my tu mamy nasza dziewczynka która chce się bawić w wojownika. Dołączysz do tamtych aby ogrzać Orska w nocy
W jego oczach pojawił się groźny błysk, a ty dopiero teraz zorientowałaś się że za potężnym człowiekiem siedzą jeszcze dwie osoby. Młoda matka tuląca do siebie niemowlę, oraz szczękająca zębami z zimna dziewczynka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MazFaz
Giermek
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:47, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
*Skoro zauważyłem tyle postaci instynkt nakazywał odwrót. Bez zastanowienia doskoczyłem do najbliższego, zdezorientowanego człowieka odpychając się "zdrową" nogą i zasłoniłem się nim trzymając go jak tarczę i ciągnąc w stronę burty. Trzymałem go mocno przy lewym "zdrowym" ramieniu. Przy burcie statku spojrzałem jeszcze raz na "brudną" twarz kapitana. Upewniwszy się, że w każdej chwili mogę opuścić pokład krzyknąłem w jego stronę...*
Z czyjego rozkazu działacie!
*Trzymałem kurczowo nieszczęśnika chowając się za nim i rozglądając na boki. Adrenalina hamowała ból. Oczekując odpowiedzi wyciągnąłem marynarzowi sztylet z za pasa i schowałem z tyłu spodni. Byłem gotowy wyskoczyć i odpłynąć.*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
brak
Szynszyl Zła
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 0:02, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Asis
Urażona tą uwagą mężczyzny odparła -Nie bawię się w wojowniczkę, jestem nią, ocaliłam te kobiety sama, nie chcieliście mojej pomocy to teraz macie, mówiłam że pożałujecie... mimo wszystko dziękuje Panie za ratunek-odpowiedziała ze spokojem w głosie, ciesząc się z tego iż kobiety mogły się ocalić. Sama dopiero teraz poczuła ból w boku i w ramieniu, nadal traciła krew. Nie przejmowała się tym zbytnio, żal jej było tylko utraconego lekkiego miecza. Już nie oglądając się za siebie tylko w przód, myślała nad tym czy dopłyną do brzegu czy nie, w prawdzie miała łuk i jeszcze parę strzał w kołczanie, gdyż nie wszystkie utonęły. Starała się nie patrzeć na ciała, kawałki statku, patrzyła w dal, stała się teraz nie obecna myślami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Losiek0
Mhroczna wiewióra
Dołączył: 24 Lip 2007
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biłgoraj
|
Wysłany: Czw 4:05, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Nari
Elf niepewnie spojrzał na sztylet. Odwrócił się w strone ukrytego w kapturze gryzonia i cichutko powiedział.
-I co o tym myślisz, Chinch, to bezpieczne? Wiewiorka lekko wysunela sie z kaptura i zmarszczyla nosek, wąchając broń. Lekko szturchnełą rękojeść łapką i z cichym piskiem doskoczyla spowrotem do kaptura. Elf westchną cicho i schował broń spowrotem do pudełeczka, a to zaś do jednej z sakiew przypiętych do pasa.
*Później się nad tym zastanowie* pomyślał *w tej chwili mam ważniejsze rzeczy na glowie*. Lekkimi ruchami zagrzebał się głębiej w słomie, starająć się leżeć jak najwygodniej. Czuł że czeka go długa podróż.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|